Wypadek pana Krafta – 1939

Krótka notka o wypadku znajdująca się w  Orędowniku na powiaty Nowy Tomyśl, Wolsztyn i Międzychód z 13.07.1939 / No. 76

 

Dwa wypadki motocyklowe.

W ub. sobotę około godz. 20-tej na szosie bolewickiej zderzyły się dwa motocykle z kierowcami pp. Bukalskim i Bederke z Nowego Tomyśla, którzy wjechali na siebie tak silnie, iż p. Bukalski doznał mocnych obrażeń. P. Bederke natomiast wyszedł z wypadku bez szwanku.

Drugi wypadek wydarzył się na Placu Marsz. Piłsudskiego, gdzie syn [Arno Helmut Bruno ur. 1922] miejscowego kupca p. [Alberta Bruno] Krafta przy objeżdżaniu placu w pewnej chwili z przyczyn niewiadomych wpadł do okna wystawowego kupca p. Müllera [tzw. Eisen-Müller, w Nowym Tomyślu mieszkało kilka rodzin Müller, więc aby ich odróżnić zwyczajowo dodawało się przedrostek związany z działalnością; w tym przypadku rodzina Müller prowadziła sklep żelazny], rozbijając dość dużą i grubą szybę. Młodzieniec szczęśliwym zbiegiem okoliczności doznał tylko lekkich zadraśnień zewnętrznych.

* * *

Notka z gazety: http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/docmetadata?id=185167 / Str. 3

Pan Arno Kraft wspomina to zajście po przeszło 73 latach:

Krótko przed wakacjami otrzymałem w Poznaniu prawo jazdy, w 17 roku życia!  Kurs był zorganizowany przez moja szkołę, gimnazjum Schillera [dziś VI Liceum im. I Paderewskiego] .

Wg mojej pamięci wypadek zdarzył się w niedzielę.

Pracownik mojego ojca, Gerhard Abraham, który mieszkał w Wąsowie, kupił sobie lekki motor, aby móc częściej wracać do domu.

W niedzielę po południu wrócił on właśnie z Wąsowa i powiedział do mnie: „Zrobiłeś prawo jazdy na samochód. Chcesz się przejechać moim motorem przez miasto? Dziś nie ma prawie ruchu. Wyjaśnię Ci, jak działają najważniejsze manetki, abyś szybko połapał się, co musisz robić przy moim motorze w czasie jazdy.

Zaraz po tej instrukcji wyruszyłem.  A chodziło o motocykl marki NSU o pojemności 250 ccm i 6 KM, do prowadzenia którego wtedy nie było potrzeby mieć prawa jazdy.

Pojechałem z prędkością 30-40 km/h przez nową ulicę wzdłuż Szarki, dziś Tysiąclecia, Witosa dawnej Parkowa, Piłsudskiego, wtedy Dworcowa, pl. Chopina (Stary Rynek), Mickiewicza i w poprzek pl. Niepodległości (Nowy Rynek), który wtedy był całkowicie wybrukowany. Chciałem zejść z motoru przed drzwiami naszego domu, tak jak to zawsze czyniłem z moim rowerem.

Gdy podjeżdżałem chodnikiem do naszej bramy wyjazdowej, nagle wyszło małe dziecko z naszego domu i skręciło natychmiast na lewo.  Otarłem przy tym prawą stroną szerokiej kierownicy o witrynę sklepu Müllerów i rozbiłem szybę. Skaleczyłem przy tym górną cześć ramienia. Opatrunek założył mi dr Janiszewski, mający wtedy dyżur, który mieszkał przy skrzyżowaniu Witosa (Parkowej) i Piłsudskiego (Dworcowej) [Piłsudskiego 8, tzw. dom Barteckiego].

Takie oto były to „niewiadome przyczyny” mojego wypadku. Miałem szczęście, że górna część szyby trzymała się ramy i nie spadła na mnie. To mogło się źle skończyć!”

Miejsce wypadku. Dziś witryna sklepu obuwniczego. (zdj. 2010)

Całkiem na koniec chciałbym dodać, że w czasie gdy ten wypadek się wydarzył mój ojciec i pan Müller siedzieli przed domem pana Müllera na ławce, oddaleni kilka metrów od rozbitej szyby. Później mój ojciec zapłacił za szkody.