W tym artykule prezentuję chyba najstarszą historię, do której nie udało mi się dopisać zakończenia. Moje poszukiwania doprowadziło mnie do smutnych wniosków na temat ludzkiej pamięci. Czekałem z publikacją prawie 5 lat z nadzieją, że uda się opowieść zamknąć w ramy, z których mógłbym być zadowolony. Zaczęło się od spotkania – mojego i Piotra Szwieca – w lutym 2007 z sołtysem Grubska panem Schulzem, który pokazał nam negatywy na szklanych płytkach. Zostały one znalezione na strychu domu w Borui Kościelnej. Były to przedwojenne zdjęcia nagrobków z różnych cmentarzy, a pośród nich zdjęcie weselne oraz zdjęcie zakładu kamieniarskiego. Udało się na tym zdjęciu odczytać parę szczegółów, m.in. >> Zakład rzeźbiarsko kamieniarski „Dolomit” >> Bildhauern und Grabsteingeschäft <<. Ale czy to w ogóle Nowy Tomyśl i jeżeli tak – to gdzie to jest? I przede wszystkim kto jest na zdjęciu? Takie stawiałem sobie pytania.
Na innych negatywach były zdjęcia nagrobków. Wyglądało to tak, jakby ktoś chciał zrobić katalog swoich wyrobów. Zdjęcia pokazywałem różnym osobom, niestety bez rezultatu. W końcu przeglądając w Bibliotece stare wydania przedwojennej gazety Orędownik natknąłem się w wydaniu ze stycznia 1938 na prasowe życzenia noworoczne „Wszystkim moim Szan. Odbiorcom i Znajomym życzę szczęśliwego i pomyślnego Dosiego Roku! Ign. Patalas m.in. właściciel firmy Dolomit” . I to był właściwy trop. Ze strzępów rozmów ze starszymi mieszkańcami naszego miasta wynikało, że taki pan mieszkał w Nowym Tomyślu, po wojnie był właścicielem czy też dzierżawcą stacji benzynowej na placu Chopina.
W końcu na cmentarzu parafialnym w Nowym Tomyślu odnalazłem nagrobek pana Ignacego z datą śmierci i na tej podstawie udało się uzyskać trochę więcej suchych danych.
Wreszcie poszukując Powstańców Wielkopolskich natknąłem się na krótką notatkę w gazecie
Głos Powstańca Wielkopolskiego z 8-1-1939 , że dnia 15-12-1938 [http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/docmetadata?id=9449] został zweryfikowany jako Powstaniec i przyjęty do koła w Nowym Tomyślu Związku Powstańców Wielkopolskich.
Z ankiety jaką wypełnił 1 października 1938, gdy wstępował do Związku Powstańców Wielkopolskich można wyczytać, że miał 176 cm wzrostu, włosy ciemno blond, oczy niebieskie, brodę, nos i usta normalne, bez znaków szczególnych. Urodził się 26 stycznia 1890 w Wolsztynie jako syn Józefa i Anny Żurek, ślub zawarł 24 listopada 1920 roku z Jadwigą Banach (*7-3-1898, +1-10-1968) miał dwoje dzieci: Irenę urodzoną 6. stycznia 1922 i syna Alfreda urodzonego 9. czerwca 1928. W latach 1906 do 1910 pracował w Nadrenii (a więc jako 16-latek), gdzie należał do polskich stowarzyszeń. Do Powstania wstąpił jako ochotnik 5 stycznia 1919 do kompanii wolsztyńskiej. Z racji stopnia, jakiego dosłużył się w polskiej armii oraz rocznika urodzenia można przypuszczać, że odbył również służbę w armii niemieckiej. Zdemobilizowany był 23. kwietnia 1920 ze sztabu Dowództwa Frontu Zachodniego, który znajdował się w Grodzisku, a którym dowodził podpułkownik Zenkteler. nie brał udziału ani w Powstaniu Śląskim ani w wojnie polsko-bolszewickiej. Organizacje, do których należał: LMiK (Liga Morska i Kolonialna) [http://pl.wikipedia.org/wiki/Liga_Morska_i_Rzeczna] , LOPP (Liga Obrony powietrznej i Przeciwgazowej) [ http://pl.wikipedia.org/wiki/Liga_Obrony_Powietrznej_i_Przeciwgazowej], Związek Strzelecki [ http://pl.wikipedia.org/wiki/Zwi%C4%85zek_Strzelecki_%22Strzelec%22i] i Bractwo Kurkowe.
Za kandydata poręczyli Wojciech Szeszuła i Wacław Wojtera.
Tyle można było wyczytać z dokumentów. Natomiast w dalszym ciągu nie mogłem znaleźć nikogo, kto mógłby o nim opowiedzieć.
Pan Ignacy żył pośród nas, ale właściwie nikt go już nie pamięta. Pojedyncze wyrwane wspomnienia nie pozwalają na opisanie, jakim był człowiekiem: brak anegdot z jego życia, nie dowiedziałem się, gdzie żyją jego wnuki i w końcu nie spotkałem nikogo, kto znałby go bezpośrednio i mógł coś bliżej opowiedzieć. Ze strzępów rozmów dowiedziałem się tylko, że córka Irena czy też Renia pracowała jako księgowa mleczarni, że mieszkała na osiedlu w bloku nr 15, że syn Alfred czy też Fredek był wojskowym, ale nie mieszkał w Nowym Tomyślu , że pan Ignacy uciekał przez wojskami sowieckim i ukrywał się u Urszulanek w Pniewach. Ze starych zdjęć i ogłoszeń można odnieść wrażenie, że był to człowiek przedsiębiorczy: miał wikliniarnię, handlował paliwami po wojnie, a jeszcze przed wojną (co można odczytać z tła starej fotografii) sprzedawał naftę oświetleniową. Z fotografii spogląda na nas postawny pan o łagodnym spojrzeniu. Mam wrażenie, że był dobrym człowiekiem. Zmarł 20. maja 1960.