IGNACY BUDA – Wspomnienia i pamięć – Losy dziadka wplecione w historię Europy XX wieku


Bukowiec zaznaczył się w naszej okolicy jako wyspa patriotyzmu. Sama parafia Bukowiec (wieś Bukowiec i Sworzyce) wydała się ponad 120 Powstańców, uczestniczący bezpośrednio w walkach jak i członków Straży Ludowej. Jak się wydaje czynnikiem sprawczym był ks. proboszcz Stanisław Maciaszek, który poprzez  swój autorytet zaraził patriotyzmem całą wieś „wychowywał nas na wiernych Polaków”.  Do dziś nazwisko księdza mieszkańcy Bukowca wypowiadają z szacunkiem. Czytając poniższy tekst łatwo uświadomić sobie co oznacza słowo patriotyzm, które w owym czasie miał namacalny wymiar, wymiar konkretnych czynów i ran.
Unikalne wspomnienia spisane ręką wnuczki pani Elżbiety Lehmann naznaczonej dwoma dziadkami Powstańcami. Dziś wspomnienia o dziadku Ignacym Budzie.
Jeżeli nie jest to opisane to fotografie pochodzą ze zbiorów pani Elżbiety Lehmann i rodziny Budów.


Fot. 2. Ignacy Buda okres po II wojnie światowej

Ignacy Buda – kalendarium

  • 08.12.1893 r. – urodzony w Bukowcu, powiat Nowy Tomyśl (Wielkopolska), ojciec Franciszek, matka Franciszka z domu Koza, najstarszy z dziesięciorga rodzeństwa,
  • 1900 – 1907 – nauka w szkole elementarnej w Bukowcu – „odnosił prześladowania (katusze) ze strony nauczyciela Förstra za mówienie w języku polskim” [1],
  • 15.10.1913 r. – powołany do służby wojskowej w armii niemieckiej do 154 pułku piechoty,
  • Sierpień 1914 – rozpoczęcie I wojny światowej – udział we wszystkich bitwach, w jakich 154 p. p. uczestniczył na froncie zachodnim, odznaczony Krzyżem Żelaznym 1914 roku II klasy [2],
  • 21.12.1918 r. – zwolniony z wojska niemieckiego w charakterze starszego szeregowego,
  • 23.12.1918 r. – powrót z wojny do Bukowca,
  • 25.12.1918 r.- wstąpił do Straży Ludowej w Bukowcu,
  • 05.01.1919 r. – wymarsz z Kompanią Bukowiecką pod Zbąszyń,
  • 06.01.1919 r. godz. 300 nad ranem – atak na Dworzec w Zbąszyniu,
  • 06.01.1919 r. godz. 500 nad ranem – odniósł ciężką ranę w szyję od szrapneli [3],
  • 06.01.1919 r. – wyniesiony z placu boju przez kolegów i przewieziony furmanką z trzema innymi rannymi Powstańcami, przez gospodarza z Nądni (na tyłach wroga) do Borui Kościelnej,
  • 07.01.1919 r. – dowieziony furmanką do szpitala w Grodzisku Wlkp. przez kobietę – wdowę z Borui Kościelnej,
  • Styczeń – luty 1919 r. – pobyt w szpitalu w Grodzisku Wielkopolskim,
  • Marzec – sierpień 1919 r. – dalsze leczenie w domu rodzinnym w Bukowcu,
  • 11.08.1919 r. – wstąpił do wojska polskiego, do 155 p. p. na froncie zachodnim – walki z Niemcami,
  • 1919 r. – przydzielony do 69 p. p. w charakterze kaprala (pułk zastany w Łomży),
  • 08.10.1920 r. brał czynny udział w zdobywaniu Wilna (tzw. „bunt” Żeligowskiego),
  • 07.01.1921 r. – zwolniony z wojska polskiego,
  • Fot. 3. Bukowiec 1925 r. Ignacy Buda i Marianna - siedzą po obu stronach ławki, rodzice babci - Franciszek Koza i Antonina z domu Kańduła - rodzice trzech powstańców: (Stanisława Kozy – Stankowskiego, Andrzeja Kozy, Walentego Kozy) - siedzą w środku. Na kolanach babci - mój tata - Józef Buda.

  • 18.01.1922 – ślub z Marianną Koza, córką Franciszka i Antoniny Koza z domu Kańduła,
  • 1922 – 1923 r. – odbywał służbę w policji granicznej na odcinku polsko – łotewskim,
  • 01.04.1924 – 31.12.1925 – pracował w Spółce Lasowej w Porażynie i w Smolarach, jako przodownik,
  • 01.01.1926  – 31.12.1927 – kontynuacja tej pracy w Spółce Lasowej w Kruczu i na Pomorzu,
  • 01.01.1928 – 30.04.1931 – praca w Zjednoczonym Towarzystwie przemysłu drzewnego – Wschód, Spółka Akcyjna z siedzibą w Katowicach, jako urzędnik [4],
  • 1931 r. – utracił pracę na skutek zamknięcia zakładu pracy z powodu kryzysu,
  • 1931 – 1939 – to czas bezrobocia, Ignacy Buda żył z rodziną dzięki pracy na gospodarstwie utworzonym z częściowo odziedziczonej ziemi, częściowo wydzierżawionej,
  • 16.03.1924 r. – narodziny syna Józefa,
  • 10.04.1925 r. – narodziny syna Floriana,
  • 18.09.1927 r. – narodziny córki Marianny Eugenii,
  • 22.07.1932 r. – narodziny córek Teresy i Krystyny,
  • Październik 1935 r. – śmierć córki Krystyny na skutek dyfterytu [5],
  • Listopad 1935 r. – śmierć teścia Franciszka Kozy (poprzedzała ją długa choroba spowodowana kopnięciem przez konia w brzuch),
  • 1935 – 1936 – ciężka choroba Ignacego Budy – silne porażenie mięśni na skutek powikłań po dyfterycie,
  • 27.06.1938 r. – zarządzeniem Prezydenta RP otrzymał Medal Niepodległości [6],
  • Fot. 4. Zjednoczone Towarzystwo przemysłu drzewnego – Wschód. Ignacy Buda pierwszy z prawej.

  • 01.09.1939 r. – ucieczka z rodziną przed nadciągającą armią hitlerowską na wschód od Poznania, zatrzymanie się u siostry Ignacego, Marii Słoty w miejscowości Węgierskie, gmina Kostrzyn, zakopanie w przydomowym ogrodzie pamiątek powstańczych (czapki, medalu powstańczego oraz innych dokumentów),
  • Koniec września 1939 r. – powrót do Bukowca,
  • Luty 1940 r. – nakaz pracy przymusowej dla syna – Floriana u gospodarza niemieckiego o nazwisku Fischer w Cichej Górze,
  • 04.03.1940 r. – nakaz pracy przymusowej dla najstarszego syna – Józefa [7] u gospodarza niemieckiego o nazwisku Alfred Joachim, w miejscowości Paproć 33 (koło Nowego Tomyśla),

    Fot. 5. Odsłonięcie pomnika upamiętniającego ofiary niemieckiego obozu zlokalizowanego w Konstantynowie Łódzkim (Lager in Konstantinov) 22.05.2010 r. Zdjęcie otrzymane z Urzędu Miasta Konstantynów Łódzki.

  • Kwiecień 1942 r. – wysiedlenie Ignacego Budy z żoną Marianną, córkami oraz teściową Antoniną Koza z gospodarstwa w Bukowcu do obozu przesiedleńczego [8] w Konstantynowie Łódzkim,
  • Lipiec 1942 – maj 1945 – przymusowe roboty rolne w III Rzeszy, w majątku ziemskim, Herberta Nasse, graniczącym z Friedrichsmühl (obecnie gmina Człopa – dawniej Schloppe), w którym pracował Ignacy Buda razem z żoną Marianną oraz córką Marianną Eugenią [9]; córka Teresa [10] pracowała po sąsiedzku u młynarza o nazwisku Hans Bucke, w miejscowości Friedrichmühl,
  • 1942 lub 1943 r. – śmierć Antoniny Koza w obozie przesiedleńczym (nie została zakwalifikowana przez Niemców do wywózki na przymusowe roboty),
  • Luty 1945 – powrót do rodzinnego Bukowca na swoje gospodarstwo,
  • Lato 1945 r. – poszukiwania zakopanych pamiątek powstańczych w miejscowości Węgierskie – bez rezultatu,
  • 1945 – 1960 r. – praca na roli w Bukowcu,
  • 23.02.1947 r. nadanie przez Ministra Obrony Narodowej Medalu Zwycięstwa i Wolności [11],
  • 1960 r. – przejście na rentę specjalną, która została podwyższona przez dodatek kombatancki tzw. „powstańczy” na przełomie lat 60 i 70 – tych XX w.,
  • 31.01.1972 r. – mianowanie przez Przewodniczącego Rady Państwa na stopień podporucznika,
  • pocz. lat 70 – odznaczony Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym,
  • 21.10.1973 r. – śmierć w otoczeniu rodziny,
  • Październik 1973 r. uroczysty pogrzeb na cmentarzu w Bukowcu przy udziale weteranów walk powstańczych, harcerzy, licznych mieszkańców wioski oraz całej rodziny.

 

Jak dużą rolę odegrał mój dziadek w tworzeniu historii XX wieku zorientowałam się dopiero teraz, kiedy jestem już osobą dojrzałą, a nie wtedy, gdy jako nastolatka słuchałam jego opowiadań. To, co dziadek mówił na przełomie 60-tych i 70-tych lat ubiegłego wieku było dla mnie czymś w rodzaju przedstawiania mitycznych opowiastek, bardzo ciekawych, ale jednak mało realnych, tak odległych, że nawet niemożliwych. Jedno było jednak całkowicie pewne – to granatowa szyja dziadka Ignacego. Jako dziecko siedząc na kolanach pytałam często jak ta rana powstała. Opowiadał krótko, po żołniersku, bez zbędnych upiększeń. „5 Stycznia 1919 r. wyruszyłem z Kompanią Bukowiecką pod Zbąszyń. Następnego dnia około godziny 3 nad ranem ruszyliśmy do ataku na dworzec zbąszyński a już dwie godziny później zostałem od szrapneli ciężko ranny w szyję”.

Fot. 6. Dworzec w Zbąszyniu – widok współczesny. fot. Przemek Mierzejewski

Tak, więc dziadek Ignacy naznaczony był Powstaniem Wielkopolskim do końca swojego życia. Gdy zakładał białą koszulę, to ta granatowa pamiątka był jeszcze bardziej widoczna.

Starał się wysoko upinać koszulę, ale to nie pomagało, ślad był ciągle widoczny. Dzisiaj wiem, że ten granat na szyi powinien być powodem do dumy, a nie wzbudzać ciekawość. Przecież byłam już w szkole średniej [12], znałam historię i istotę Powstania Wielkopolskiego dla Polaków, Poznaniaków, mieszkańców tych ziem. Jednak w tamtym czasie ważniejszy dla mnie był fakt, że dziadek, co jakiś czas wyjmuje sobie z szyi drobinki, które utkwiły mu tak dawno temu w walce o Zbąszyń. Gdy z wiekiem skóra się kurczyła dziadek wyłuskiwał sobie kawałki ołowiu, bo po prostu one mu przeszkadzały.

Drugim faktem z Powstania Wielkopolskiego, który był dla mnie bardzo realny, to przewiezienie ciężko rannego dziadka ze Zbąszynia do Grodziska Wielkopolskiego [13].  Realny, bo miejscowości, o których wspominał takie jak Nądnia, Boruja Kościelna, czy nazwiska  Powstańców, których wymieniał takich jak Klemens Pięta [14] czy Walenty Koza [15], były mi osobiście znane. Dziadek wspominał, że gdy został ranny, to z placu boju wynieśli go koledzy. Osoby, które przewoziły go furmanką, do szpitala (gospodarza z Nądni, wdowę z Borui Kościelnej) nazywał ludźmi litościwymi. W ten sposób chciał okazać swoją ogromną wdzięczność wobec nich. Bardzo też chwalił odwagę i pomysłowość Klemensa Pięty i Walentego Kozy, młodych chłopców (15, 16 – latków), działających w Powstaniu Wielkopolskim głównie, jako zwiadowcy, posłańcy. Ci chłopcy eskortowali jego i innych rannych przewożonych na tyłach wroga. Będąc z przodu wyszukiwali oni dróg wolnych od niemieckich mieszkańców tych terenów, gdyż były przypadki, że Niemcy po drodze dobijali powstańców. Oni to odciągali uwagę nieprzyjaciół. Dziadek twierdził, że tylko dzięki tym chłopcom został żywy dowieziony do Grodziska.

Fot. 7. Pogrzeb Ignacego Budy, na cmentarzu w Bukowcu, z lewej strony – szpaler żegnających go weteranów walk powstańczych.

Dziadek Ignacy, często opowiadał, że jak mijali polskich mieszkańców tych ziem, to wykazywali oni duże zainteresowanie, dopytywali się, podnosili szmaty i słomę, którymi był przykryty. Wówczas dokładnie słyszał, jak mówili o nim, że „ten to długo nie pociągnie”, nie przeżyje do następnego dnia. Słyszał te słowa, myślał podobnie jak oni, ale nie mógł dać żadnego sygnału, że jego zmysły pracują. Wszyscy się wtedy mylili, gdyż dożył sędziwego wieku.

Trzecim bardzo realnym dla mnie wydarzeniem łączącym dziadka z powstaniem był sam pogrzeb dziadka na cmentarzu w Bukowcu. Rodzina, powstańcy, harcerze, inni mieszkańcy…

Fot. 8. „Przewodnik Katolicki” Nr 10 z dnia 09.03.1930 r. Rocznik 1930 Przewodnika Katolickiego jako rodzinna pamiątka.

Nigdy nie zapomnę, tego pięknego szpaleru, jaki utworzyli byli weterani walk. Każdy z czapką powstańczą na głowie, już sędziwi, ale bardzo dziarscy.  Ktoś stojący z boku powiedział, że przyszli dla niego tak jak on całymi latami chodził na pogrzeby wcześniej zmarłych Powstańców Kompanii Bukowieckiej. Tak oddawany hołd koledze, jaki kontynuowano w Bukowcu był nie tylko piękny dla rodziny zmarłego w znaczeniu wizerunkowym, był czymś więcej. Czuło się jakąś siłę emanującą z ich strony, byli zorganizowani, zwarci i dumni. Nie pojmowałam tego. Dzisiaj śledząc życiorysy wielu mieszkańców Bukowca, analizując szczególnie rolę księdza Maciaszka w patriotycznym wychowaniu młodzieży bukowieckiej, wiem, że wtedy na cmentarzu ciągle dokonywało się to, czemu dał początek ten wielki ksiądz – patriota.

Dziadek także w swoim życiorysie podkreślał jak dużą rolę odgrywał ksiądz Maciaszek [16] dla utrzymania polskości w zaborze pruskim – „wychowywał nas na wiernych Polaków”. Jak uboga jest krótka notatka po śmierci tego wielkiego Polaka w Przewodniku Katolickim. Często zdarza się, że autentycznie wielkie czyny, przedstawiane są nadzwyczaj skromnie. Wiem z opowiadań rodzinnych, że ksiądz Maciaszek oprócz swych licznych, różnorodnych zasług, finansował także wykształcenie zdolnego, lecz pochodzącego  z ubogiej rodziny chłopaka o nazwisku Ratajczak. [17] Znamienna jest też, zatem jego wrażliwość na biedę ludzką na skutek, której najbardziej cierpią dzieci.

Jak wielka była siła wychowania patriotycznego ks. Maciaszka, krzewienie przez niego polskości, może świadczyć fakt, że po 6 latach pobytu w armii niemieckiej (1913-1918), dziadek Ignacy zwolniony do cywila 21.12.1918r., już 25.12.1918r. idzie walczyć o wolną Polskę. Bez pozostawienia sobie czasu na jakieś przemyślenia, odpoczynek, relaks. Żadne własne sprawy nie były ważne, ważna była sprawa Polski, bo dookoła był zaborca.

Fot. 9. Ziemia okolic Verdun zryta od bomb – widok obecny. Zdjęcie ze strony internetowej miasta Verdun.

Fot. 10. Ossuaire de Douaumont otwarty w 1932 r. mierzący 137 m długości - pomnik ofiar poległych w bitwie pod Verdun, to najważniejsze we Francji miejsce pamięci związane z I wojną światową. Zdjęcie ze strony internetowej miasta Verdun.

Gdy spojrzy się na oddanie tych młodych ludzi sprawie narodowej, rodzi się pytanie czy w dobie dzisiejszego konsumpcyjnego życia odzew byłby podobny? Ponoć ludzie się prawie nie zmieniają, są zawsze tacy sami bez względu na epokę. Więc byłby potrzebny ktoś, kto rozpali ducha i skieruje na właściwą drogę.

Coś jakby z tamtych czasów w Bukowcu umknęło…. Jeszcze w latach 80-tych mój stryj Florian Buda [18], jako pracownik Domu Kultury w Bukowcu robił wystawę upamiętniającą Powstańców Wielkopolskich, zbierał relacje uczestników, czapki powstańcze, zdjęcia i inne pamiątki. Jednak ponoć żadnych śladów po tym wydarzeniu już nie ma, ani w Domu Kultury, ani w lokalnej szkole.

Czasy I Wojny Światowej dla dziadka, to walki na froncie zachodnim: inwazja na Belgię, Luksemburg, Francję. Bitwa nad Marną, walki nad Sommą, pod Verdun. Dziadek Ignacy opowiadał, o tych wzgórzach rozległych i  zielonych  wokół Verdun, które zimą przemieniały się w błota, o ziemiankach, w których czytał listy z domu rodzinnego przedtem przywiezione i rozdzielone przez pocztę polową. Mam w pamięci jego obraz z tej wojny opisujący zasieki, okopy, umocnione pozycje z rozpostartym przed nimi drutem kolczastym. Na tym wielkim polu bitwy, jakim było Verdun i okoliczne wioski ziemia była zryta, niemiłosiernie zszarpana od bomb, granatów, łopat i bagnetów oraz przesiąknięta ludzką krwią. Z lasów pozostały jedynie osmolone pnie. W ziemi nie było nic tylko dziury. Określał to, jako piekło Verdun. Ogrom tej tragedii dotarł do mnie jednak w całej mocy dopiero, gdy w 2004 r. pojechałam turystycznie na te tereny.

Oglądane tam cmentarze głównie żołnierzy francuskich, niemieckich, angielskich, amerykańskich, liczne pomniki i mauzolea, pamiątkowe zdjęcia tych terenów wykonane w czasie działań wojennych uzmysłowiły mi, ile mój dziadek wycierpiał oraz to, że to właśnie on uczestniczył w tworzeniu historii Europy.

Przydzielony do 154 pułku piechoty, był łącznikiem konnym między kompanią a batalionem.

Jako świetny jeździec przewoził konno rozkazy na terenie około 40 km. Z tego fragmentu walk wspominał, jak niemiecki oficer chciał mu zabrać konia, który był wyjątkowo piękny. Dziadek zdając sobie sprawę, że bez konia będzie musiał dostarczać meldunki pieszo na ogromne odległości, zaryzykował sąd polowy i przekazując konia do próbnej jazdy podłożył pod siodło kłosy żyta. Koń, którego ości z żyta uwierały i drażniły, zachowywał się bardzo niespokojnie i porucznik potraktował, że jest on zbyt dziki i źle reagujący na obcych, aby go przejąć. I tak dziadek dzięki swemu sprytowi i odwadze pozostał ze swym wiernym towarzyszem, którego niestety w czasie dalszych walk stracił od postrzału „wrogiej” kuli.

Fot. 11. Armia niemiecka podczas I wojny światowej - pierwszy z prawej to Ignacy Buda.

Często wspominał użycie gazów bojowych przez Niemców. Doskonale wszyscy zdawali sobie sprawę, jak niebezpieczny jest taki atak chemiczny również dla nich, jako atakujących. Zdarzały się przypadki, że wiatr zaniósł tę zielono-żółtą chmurę nie nad okopy francusko-brytyjskie, ale nad okopy niemieckie. Bardzo dokładnie opisywał, jak to niemieccy żołnierze byli prowadzeni w jednym długim rzędzie trzymając się jedynie sznurka po utracie wzroku od tych gazów. W tych tragicznych opowiadaniach pojawiało się określenie piekło, ale i też niekiedy groteska. Raz przewożąc rozkazy w jednym z lejów po wybuchu bomby znalazł konającego żołnierza niemieckiego. Zatrzymał konia, aby sprawdzić czy może mu jakoś pomóc. Odwinął poły płaszcza rannego i zobaczył ciężki uraz brzucha oraz przyczepione agrafkami do wewnętrznej strony odzienia liczne zegarki. Wówczas, jak to dziadek  określił „kolekcjoner” resztkami sił prosił: „uważaj kolego na moje zegarki”, po czym skonał. Innym razem dziadek, z powodu panującego głodu, przeszukując gospodarstwo francuskie szpikulcami dla wykrycia żywności, czasami zakopywanej w ziemi, znalazł skrzynkę wybornego wina. Niestety w tym czasie otrzymał rozkaz wyjazdu i winem zaopiekowali się koledzy z kompanii. Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że po powrocie czekało na niego pół butelki tego trunku z całej skrzynki (12 sztuk).

 

Niektóre opowiadania były wydźwiękiem zbliżone do tych umieszczonych przez Ericha Marię Remarque w książce „Na zachodzie bez zmian”. Dla mnie ta pozycja literacka jest wyjątkowa, ponieważ pobudziła moje wspomnienia o dziadku i jego opowieściach.

Dziadek postrzegał tę wojnę a jeszcze wcześniej od roku 1913 obowiązkową służbę wojskową w armii pruskiej, jako zło konieczne. Miał 19 lat, kiedy musiał opuścić Bukowiec. Trafił na wojnę, której nie chciał, nie chciał, bowiem walczyć o wielkość II Rzeszy.

Wspominał też szkolenie w armii pruskiej. Odbywało się ono poprzez ciągłe poniżanie, wyzwiska, całkowite podporządkowanie rekruta poprzez bicie. Jakikolwiek błąd popełniony przez żołnierza kończył się użyciem kija przez podoficera a szczególnie, jeśli ten błąd popełnił Polak. Wszyscy szkoleni żołnierze mieli bardziej bać się swoich zwierzchników niż wroga. Dziadek wspominał, że gdy szli na front to przestrzegano zasady, żeby szkolący ich podoficerowie nie dowodzili nimi podczas działań wojennych, bo pierwsi dostali by kulkę od swoich podwładnych.

Fot. 12. Mołodeczno - brama tryumfalna w koszarach. Pocztówka z lat 30 XX w. umieszczona w Internecie jako pamiątka Kresowian.

Fot. 13. Radzymin – cmentarz żołnierz poległych w 1920 r. Zdjęcie z Galerii zdjęć polskich miast.

Zupełnie inaczej dziadek Ignacy czuł się w Powstaniu Wielkopolskim, czy też w wojsku polskim [19], do którego wstąpił 11.08.1919 r., po wyleczeniu rany powstańczej. Ceniono go za bogate doświadczenia frontowe, karność i ogromny zapał do walki o ziemie polskie.

 

Stacjonował w Mołodecznie na Ziemi Wileńskiej – często wspominając to miasteczko i jego koszary. W 1920 r. w kwietniu brał udział w polskiej ofensywie na wschód (Kijów) a już w czerwcu wracał z polską armią. W połowie sierpnia walczył w okolicach Radzymina a następnie we wrześniu tego samego roku nad Niemnem.

Fot. 14. „Wszyscy żołnierze stanęli przed obliczem Matki Boskiej Ostrobramskiej”. Zdjęcie z kosciol.wiara.pl Galeria Ostra Brama.

Jak twierdził miał ogromny zaszczyt walczyć o Wilno [20]. Był zwykłym żołnierzem, którego nie wtajemniczono w istotę sprawy, mówiono mu po prostu, że ma z innymi za zadanie – zdobycie Wilna. Nic nie wiedział o tym, że akcja ta miała oficjalnie znamiona buntu i niesubordynacji. O słuszności tych działań wg niego świadczyło zachowanie ludności polskiej, która z ogromną radością witała swoich oswobodzicieli. Wszyscy wyszli na ulice, dzielili się z żołnierzami tym, co mieli, nawet z wdzięczności całowali ich po rękach. Entuzjazm był niespotykany. I znowu wspomnienie o Dziadku odżyło, gdy osobiście doświadczałam jak silny jest związek historyczny Wilna z Polską podczas mojego dwukrotnego pobytu na Litwie (w roku 2001 i 2003). Oglądając różne wota przy obrazie Matki Bożej Ostrobramskiej, zwróciłam uwagę na srebrną blaszkę z napisem „Dzięki Ci Matko za  Wilno”. Podarował ją Józef Piłsudski z wdzięczności za powrót miasta do Polski. Wtedy uzmysłowiłam sobie, że one dotyczą tych wydarzeń, których współtwórcą był mój przodek. Będąc też na cmentarzu w Radzyminie i widząc tak dużą liczbę mogił poległych żołnierzy, mogłam sobie wyobrazić rozmiar tych walk. W pobliskim Wyszkowie przewodnik pokazywał budynek probostwa, w którym to w 1920 r. czekając na rozwój wydarzeń frontowych, Julian Marchlewski i Feliks Dzierżyński z innymi kolegami komunistami, przygotowywali się do utworzenia w Polsce następnej Republiki Rad. Wówczas jak nigdy dotąd, czułam tak blisko tę odległą historię.

Fot. 15. Wotum ofiarowane przez Józefa Piłsudskiego Matce Boskiej Ostrobramskiej w postaci srebrnej blaszki. Zdjęcie z kosciol.wiara.pl Galeria Ostra Brama.

Wspomnienia dziadka tyczące służby w policji granicznej [21] dla mnie osobiście były nad wyraz fascynujące. Był przydzielony na granicę polsko – litewską oraz polsko – łotewską, biegnącą wzdłuż rzeki Dźwiny. [22] Ciągle dochodziło tam do incydentów zbrojnych, grasowały liczne bandy i niedobitki. Regularnie organizowane były patrole i stosowane obławy. Ścigano osoby cywilne za plądrowanie i wszelakie inne wykroczenia. Najbardziej dawały się we znaki głód i mróz. Zdarzały się napady wygłodniałych wilków na osady, ale i również na żołnierzy. Dziadek opowiadał, że na własne oczy widział zmasakrowane resztki ciała i ubrania żołnierza, jak się później okazało wracającego na przepustkę do domu rodzinnego. Przypuszczano, że stoczył on krwawą walkę z tymi drapieżcami, gdyż leżało w pobliżu „bitwy” pięć zabitych wilków, w tym jeden z utkwionym w ciele złamanym bagnetem. Prawdopodobnie bronił się tak długo, aż uszkodził broń, wówczas nastąpiło to najgorsze…

Fot. 16. Granica polsko-łotewska rozpoczynała się od trójstyku polsko - radziecko - łotewskiego Wikipedia

Innym razem dziadek był świadkiem jak trzy wilki uprowadzały z zagrody świnię. Zrobiły podkop pod ogrodzeniem a następnie dwa z nich ciągnęły to zwierzę za uszy, a trzeci gryzł ją w okolicy ogona, w ten sposób kierując zdobycz do lasu. Kolega, wycelował z karabinu do jednego z nich, tego trzymającego za uszy. Wilki wraz ze świnią znajdowały się na jednej linii strzału i pocisk z karabinu przeszył oba wilki prowadzące i przy okazji świnię będącą pomiędzy nimi. Trzeci na skutek huku uciekł do lasu. Położenie trzech zwierząt jednym strzałem było długo komentowane w jednostce.

W roku 1923 r. zaczęła w dziadku dojrzewać myśl, że trzeba wracać do rodzinnego Bukowca. Ślub z Marianną Koza to okres szczęśliwego życia w rodzinie. Jednak nie ominęły go trudności życia wynikające z kryzysu gospodarczego, tragedii II wojny światowej, czy pracy na roli w gospodarce socjalistycznej.

Losy dziadka i to wspomnienie o nim mają dla mnie duże znaczenie osobiste. Nie tylko dlatego, że to mój bohaterski przodek i jestem z niego dumna, ale przede wszystkim, dlatego, że patrzę na historię tak jak bym ja sama jej doświadczała. My ucząc się w szkole historii, uczymy się o całych narodach, ich przywódcach, politykach, głównodowodzących, o całych armiach. Czasem warto zmienić punkt widzenia i spojrzeć na historię poprzez losy pojedynczego człowieka.

Elżbieta Lehmann [23]

Życiorys

Ignacy Buda ur. 8 grudnia 1893 r. w Bukowcu pow. Nowy Tomyśl, z ojca Franciszka i matki Franciszki z domu Koza. Od roku 1900 do 1907 uczęszczałem do szkoły elementarnej w miejscu rodzinnym. W tej to szkole odbierałem katusze od nauczyciela Förstra za mowę polską. Do 19 -go roku życia, będąc przy rodzicach przyuczonem w pracach w koło gospodarstwa. W tych to latach byłem w towarzystwie młodzieży, które założył Ks. Maciaszek, a który nas wychowywał na wiernych Polaków.
W roku 1913 powołano mnie do służby wojskowej w armii niemieckiej do 154 p. p. w [nazwa miejscowości nieczytelna]. W tem to pułku, nie wstydząc się, jako Polak byłem szykanowany różnymi wyzwiskami i męczony przez moich niższych przełożonych.
Z chwilą wybuchu wojny światowej wyruszyłem na front i brałem czynny udział we wszystkich bitwach, w jakich 154 p. p. udział brał, aż do ukończenia wojny. W tem czasie, jako Polak cierpiałem dużo prześladowań, które mnie na wiernego Polaka wyrabiały.
Dnia 23.XII.1918 r. zostałem z wojska niemieckiego w charakterze star. szereg. zwolniony. Dnia 25.XII.1918 r. wstąpiłem do straży Ludowej w wiosce rodzinnej, a dnia 5.I.1919 r. wyruszyłem z Komp. Bukowiecką pod Zbąszyń. Następnego dnia około godziny trzeciej rano ruszyliśmy do ataku na dworzec Zbąszyński, a już dwie godziny później zostałem od szrapneli ciężko ranny w szyję, przez kolegów wyprowadzony z placu boju i w raz jeszcze z trzema kolegami rannymi, przez litościwego gospodarza z Nądni przez tyły niemieckie przewiezieni do wioski Borui, z której już nowa litościwa wdowa przewiozła nas do szpitala do Grodziska, w którem przebywałem około dwa miesiące a dalszy leczenie przeprowadzałem w domu rodzinnym.
Po wyzdrowieniu wstąpiłem do wojska polskiego dnia 11.8.1919 r. do 150 p. p. na froncie niemieckim, następnie zostałem przydzielony już w charakterze kaprala do 69 p. p., który zastałem w Łomży i z którym brałem czynny udział przy zdobywaniu Wilna.
Dnia 7 stycznia 1921 zostałem z wojska polskiego zwolniony i powróciłem do rodziców. Dnia 18.I.1922 r. pojąłem za żonę pannę Mariannę Kozównę z Bukowca, po czem wstąpiłem do policji granicznej w Wilnie na odcinku Sejny (kresy wschodnie) tutaj nadwyrężyłem swoje zdrowie i dałem się na własne życzenie zwolnić.
Po powrocie wstąpiłem do firmy drzewnej sp. lasowa, następnie do firmy Zjed. Tow. przemysłu drzewnego – Wschód sp. Katowice, jako pracownik umysłowy, w której przepracowałem do roku 1931. Z powodu kryzysu i zwinięcia przedsiębiorstwa zostałem zwolniony i od tego czasu znajduję się bez pracy.

Bukowiec, dnia 20. Października 1934 rok.                             Ignacy Buda (podpis)

Tekst własnoręcznie napisanego życiorysu Ignacego Budy – uzyskany przez Urząd Miejski w Nowym Tomyślu z Centralnego Archiwum Wojskowego w Warszawie – Rembertowie.

Poświadczenie

Niniejszem poświadczam, że Pan Ignacy Buda ur. 8 XII 1893 w Bukowcu pow. Nowy Tomyśl wstąpił dnia 25.XII.1918 r. do straży ludowej w Bukowcu i jako ochotnik brał czynny udział dn. 5.I.1919 przy oswobodzeniu miasta Zbąszynia, tu wyżej wymienionego dnia został ranny.

Bukowiec, dnia 10. XI. 1934.                                        St. Pięta były komendant (podpis)

Tekst własnoręcznie napisanego poświadczenia przez Stanisława Piętę – uzyskany przez Urząd Miejski w Nowym Tomyślu z Centralnego Archiwum Wojskowego w Warszawie – Rembertowie.



Fot. 17. Ignacy Buda z bratem Wincentym - I wojna światowa.

Fot. 18. Awers i rewers Krzyża Żelaznego II Klasy. Zdjęcie z Wikipedii.

Fot. 20. Dokument wystawiony przez ks. Maciaszka na potrzebę zawarcia związku małżeńskiego przez Ignacego Budę. Dokument uzyskany od Proboszcza Parafii Bukowiec ks. Marka Celki.

 

 


Fot. 21. Awers i rewers Medalu Niepodległości. Zdjęcie z Wikipedii.

Fot. 22. Marianna i Ignacy Budowie z córkami Teresą (stojąca z przodu) i Marianną Eugenią (stojąca z tyłu), grudzień 1941 r. - 4 miesiące przez wysiedleniem.

Fot. 23. Marianna Buda podczas wywózki na roboty przymusowe do III Rzeszy, obecnie gmina Człopa.

 

 


Fot. 24. Józef Buda – najstarszy syn Ignacego i Marianny Budów, rok 1945.

Fot. 25. Marianna i Ignacy Budowie z synem Florianem (pierwszy z prawej) Radoszyn 1950 r

Fot. 26. Awers i rewers Medalu Zwycięstwa i Wolności 1945 r. Zdjęcie z Wikipedii.

 

 


Fot. 27. Dyplom nadania Medalu Zwycięstwa i Wolności 1945 r.

Fot. 28. 50 rocznica ślubu Marianny i Ignacego Budów, 18.01.1972 r. Bukowiec. Po lewej ks. Leonard Gierczyński, za jubilatami siedzi siostra księdza oraz Henryk Andrzejak - mąż najmłodszej córki Teresy

Fot. 29. 50 rocznica ślubu Marianny i Ignacego Budów, 18.01.1972 r. Bukowiec.

 

 


Fot. 30. Mianowanie na stopień podporucznika.

Fot. 31. Awers i rewers Wielkopolskiego Krzyża Powstańczego. Zdjęcie pamiątki rodzinnej.

Fot. 32. Koło Bukowiec Związku Weteranów Powstań Narodowych z ks. Stanisławem Maciaszkiem. Ze zbiorów Iwony Kozy

 

 


Fot. 33. Tablica upamiętniająca Powstańców Wielkopolskich na cmentarzu w Bukowcu. Zdjęcie Urzędu Miasta Nowy Tomyśl.

 

 



[1] Cytat z życiorysu Ignacego Budy (życiorys umieszczony w opracowaniu). przyp. aut.
[2] Krzyż Żelazny 1914 r. – odznaczenie niemieckie nadawane (masowo) za zasługi w walce z nieprzyjacielem. Ogólnie podczas I wojny światowej przyznano ponad 5 mln Krzyży Żelaznych II klasy. Wikipedia
[3] Szrapnel – 1) pocisk artyleryjski używany do rażenia ludzi, zawierał lotki w postaci ołowianych kulek lub strzałek; 2) niewłaściwa nazwa odłamka. Encyklopedia PWN 2006
[4] Ignacy Buda pracował w spółce handlującej drewnem. Zajmował się skupem drewna, głównie na Pomorzu dla kopalni węgla kamiennego. Pozyskiwał drewno do wykonywania stempli kopalnianych. przyp. aut.
[5] Choroba zwana też błonicą, krupem – ostra choroba zakaźna gł. dzieci, wywołana przez maczugowca błonicy. Charakteryzuje się powstawaniem błon w miejscach rozwoju bakterii i wytwarzaniem bardzo silnej toksyny. Wystąpić może porażenie nerwowe. Niekiedy choroba kończy się zgonem. To niegdyś bardzo groźna choroba, dziś dzięki szczepieniom zdarza się bardzo rzadko. Encyklopedia PWN 2006.
[6] Medal Niepodległości – polskie odznaczenie wojskowe nadawane 1930 1939 osobom zasłużonym w dziele odzyskania niepodległości Polski w 1918. Encyklopedia PWN 2006.
[7] Józef Buda (ojciec autorki wspomnień) – urodzony w Bukowcu, od 05.08.1947 – 31.07.1975 pracował w dziale księgowym w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego w Poznaniu, obecnie emeryt, mieszkający razem ze swoją żoną Leokadią w  Sątopach. przyp. aut.
[8] Obóz w Konstantynowie istniał od stycznia 1940 r. aż do wyzwolenia. Do sierpnia 1943 r. był obozem typowo przesiedleńczym, w którym umieszczano całe rodziny przed przesiedleniem do GG lub wysłaniem na roboty do III Rzeszy. Był to jeden z najcięższych niemieckich obozów przejściowych dla ludności polskiej, głównie z tzw. Kraju Warty (ponad 5 tys. osób). Ze względu na szczególnie trudne warunki, obóz ten został przez stronę niemiecką zaliczony do kategorii obozów koncentracyjnych i umieszczony na listach Federalnej Ustawy o Odszkodowaniach. W sierpniu 1943 r. nastąpiła reorganizacja obozu. Został przekształcony w obóz dla dzieci białoruskich, rosyjskich, ukraińskich, wywiezionych z terenów ZSRR i uznanych przez władze niemieckie za nadające się do germanizacji. Opracowanie: Urząd Miasta w Konstantynowie Łódzkim.
[9] Marianna Eugenia Błaszak (18.09.1927 – 07.10.2010) – mieszkała w Bukowcu w jednym domu ze swoimi rodzicami, poślubiła Kazimierza Błaszaka – syna powstańca – Stanisława Błaszaka. przyp. aut.
[10] Teresa Andrzejak – mieszkanka Bukowca, wieloletnia członkini chóru kościelnego św. Cecylii. przyp. aut.
[11] „Medal Zwycięstwa i Wolności 1945” został ustanowiony dekretem Krajowej Rady Narodowej „ … w celu upamiętnienia zwycięstwa Narodu Polskiego i Jego Sprzymierzeńców nad barbarzyństwem hitlerowskim i triumfu idei wolności demokratycznej oraz dla odznaczenia osób, które swoim działaniem lub cierpieniem w kraju lub zagranicą w czasie do 9 maja 1945 roku przyczyniły się do tego zwycięstwa i triumfu…”. Wikipedia
[12] Autorka tych wspomnień uczęszczała do Liceum Ogólnokształcącego w Nowym Tomyślu w latach 1972 – 1976. przyp. aut.
[13] Miasto Grodzisk było ważnym ośrodkiem zaopatrzenia frontu zachodniego. Już 5 stycznia 1919 r. tutaj skoncentrowano oddziały sanitarne, zaś komendantem miejscowego szpitala został lekarz batalionu śremskiego, dr Seweryn Matuszewski. Ważność akcji na Zbąszyń, z którą wiązano także możliwość dużych strat, spowodowała przybycie tu samego szefa powstańczej służby medyczno – sanitarnej, gen. Ireneusza Wierzejewskiego. W Grodzisku przebywał też w owym czasie zespół chirurgów (wśród nich dr Franciszek Pawlicki), zgromadzono odpowiednie zapasy środków opatrunkowych i leków.  Materiały do konkursu Historycznego, „Powstanie Wielkopolskie i jego uczestnicy” Opracowała: Mariola Wałkiewicz, 2008.
[14] Klemens Pięta – sołtys w Sątopach, zaraz po zakończeniu II Wojny Światowej. przyp. autora
[15] Walenty Koza – mieszkaniec Bukowca, brat Marianny późniejszej żony Ignacego (mojej babci), były więzień obozu koncentracyjnego Auschwitz – Birkenau. przyp. aut.
[16] Ksiądz Stanisław Maciaszek (1872-1930), od 1902 r. proboszcz w Bukowcu. W 1903 założył Kółko Rolnicze. W 1905 r. Powołał Katolickie Towarzystwo Robotników Polskich. W 1911 r. utworzył Bank Ludowy. W roku 1914 zainicjował Powstanie chóru kościelnego św. Cecylii. Odrestaurował i rozbudował drewniany kościół, wybudował Dom Katolicki. Organizował czytelnictwo w powiecie nowotomyskim w Towarzystwie Czytelni Ludowych. Uczestniczył w I sejmiku Oświatowym w Poznaniu. Aktywnie uczestniczył w polskich akcjach wyborczych podczas wyborów do parlamentu Rzeszy I pruskiego Landtagu. 20.01.1918 R. zorganizował w Bukowcu patriotyczne obchody kościuszkowskie. Po wybuchu Powstania wielkopolskiego był współorganizatorem i patronem oddziału bukowieckich Powstańców. Po odzyskaniu Niepodległości nadal prowadził ożywioną działalność społeczną i narodową. Na podstawie: „Trzeba było pójść…” praca zbiorowa pod red. Z. Kościańskiego i B. Wojcieszaka.
[17] Ratajczak został nauczycielem. Jego pierwszą pracą (jeszcze przed II woj. świat.) była posada nauczyciela w Obrze. Po wojnie był ponoć inspektorem oświaty, ale nie wiadomo mi, w jakim rejonie/regionie. przyp. aut.
[18] Florian Buda (10.04.1925 – 17.11.2006), mieszkaniec Bukowca, nauczyciel, pracownik Domu Kultury w Nowym Tomyślu, Bukowcu (syn Ignacego). przyp. aut.
[19] Żołnierz wielkopolski był to … „żołnierz bardzo „ostrzelany” i stojący najwyżej pod względem moralnym”.  Prof. Janusz Karwat „Wielkopolanie każdy rozkaz spełnią” Gazeta Wyborcza 14 – 15 sierpnia 2010.
[20] „Bunt” Żeligowskiego to wydarzenia, które rozegrały się w październiku 1920 roku, kiedy to generał Lucjan Żeligowski, pozorując bunt wobec Naczelnego Wodza, Józefa Piłsudskiego, zajął Wilno i jego okolice, proklamując powstanie tzw. Litwy Środkowej, która następnie przyłączyła się do Polski. W istocie akcja ta została przeprowadzona na polecenie Marszałka. Wszelkie działania dążące do wyzwolenia i opanowania Wilna oficjalną drogą wojskową, w ramach kontrofensywy antybolszewickiej były niemożliwe ze względu na międzynarodowe zobowiązania rządu polskiego. Krzysztof Ronikier „Bunt Żeligowskiego. Utworzenie Litwy Środkowej” www.konflikty.pl
[21] W marcu 1921 r. służbę graniczną na wschodzie podporządkowano Inspekcjom Etapowym 2 i 6 Armii. Siedzibami dowództw odcinków kordonowych (DOK) były: Grodno, Święciany i Krzywcze (póżniej Wilejka). Na dzień 23.04.1921 r. DOK Grodno dysponował między innymi: III Poznańskim BE. Po rozwiązaniu w maju 1921 r. Naczelnego Dowództwa WP dotychczasowy Kordon Graniczny Naczelnego Dowództwa przekształcono w Kordon Wojskowy na Byłym Froncie Wschodnim. W połowie maja znajdujące się na nim Baony Etapowe oddano do dyspozycji Sztabu Generalnego WP celem przeorganizowania na Baony Celne. Szczególną rolę w ochranianiu granicy odgrywała konna Żandarmeria Polowa zwana też Etapową lub Kordonową. Odcinek granicy polsko – litewskiej ze względu na toczące się spory terytorialne i zdarzające się tam incydenty zbrojne, jako jedyny pozostał w kompetencji wojska. Polskie formacje graniczne – SG w liczbach, Bataliony Etapowe 1919 – 1922, publikacja Komendy Głównej Straży Granicznej.
[22] Granica polsko-łotewska rozpoczynała się od trójstyku polskoradzieckołotewskiego, położonego na rzece Dźwinie. Dalej podążała na zachód tą rzeką. Od tego miejsca granica skręcała na południowy zachód i dochodziła do linii kolejowej DuksztyDźwinów, która przecinała granicę polsko-łotewską. Zaraz za ową linią kolejową znajdował się trójstyk granic Polski, Łotwy i Litwy. Wikipedia
[23] Elżbieta Lehmann ur. 02.02.1957 r. w Nowym Tomyślu, w latach 1957 – 1976 zamieszkała w Sątopach, absolwentka tamtejszej Szkoły Podstawowej, absolwentka Liceum Ogólnokształcącego w Nowym Tomyślu oraz Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Były nauczyciel szkolnictwa specjalnego, mieszkanka Poznania. Obecnie pracuje, jako doradca w zakresie bhp i ppoż., prowadząc własną działalność gospodarczą. Przyp. aut.