Arno Kraft – Ostatni wiatrak w Nowym Tomyślu

„Die letzte Windmühle von Neutomischel“ (Ostatni wiatrak w Nowym Tomyślu).
Tłumaczenie artykułu, który ukazał się w niemieckim wydawnictwie „Jahrbuch Weichsel-Warthe” (rok wydania 2001) Rocznik Wisły i Warty 2001. Jest to wydawnictwo stowarzyszenia Landesmannschaft Weisel-Warthe (Ziomkowstwo Wisły-Warty) i swoją treścia przypomina nasz Przegląd Nowotomyski. Autorem jest przedwojenny mieszkaniec Nowego Tomyśla – Arno Kraft , autor książki i Nowym Tomyślu i okolicach „… und dazwischen Neutomischel” („i pomiędzy Nowym Tomyślem”), która jest zbiorem wspomnień i historii okolicznych wsi i miejscowości. Poniższy tekst dotyczy powstania Borui Kościelnej. W tekście autor wykorzystał dziennik cechu młynarzy, którego oryginał znajduje się w nowotomyskiej bibliotece powiatowej. Tłumaczenie: Remigiusz Ratajczak oraz Przemysław Mierzejewski. W nawiasach kwadratowych uwagi tłumaczy. Zdjęcia pochodzą z Biblioteki Powiatowej oraz zdjęcia wiatraka z Borui Kościelnej są mojego autorstwa. Zdjęcia archiwalne pochodzą od autora tekstu Arno Krafta. tekst opublikowany za zgodą Landesmannschaft Weisel-Warthe i Arno Krafta.

20-05-2008 Zgodnie z sugestią autora – pana Arno Krafta – usunąłem zdjęcia i pocztówki.

Jeszcze dziś istnieje w Nowym Tomyślu ulica wiatrakowa – Windmühlenstraβe. Ostatni wiatrak tego powstałego w 1786r. miasta stał na północnej stronie tej ulicy, ale został zburzony po II Wojnie Światowej. Tak więc tylko nazwa ulicy przypomina o tym, że to najmłodsze miasto Wielkopolski posiadało młyny. Już rok po założeniu miasta powstał Cech Młynarski i zaczęto prowadzić „Stammbuch der Meister” [„Księga Mistrzów”] Chrzestnymi – że tak powiem – „cechu młynarzy w Nowym Tomyślu” byli starszyzna i ławnicy „Królewskiego Miasta Babimost”. W wierszach 44 – 46 nowotomyskiego „Stammbuch der Meister” napisane jest : „Roku Pańskiego 1787, dnia 10 lipca został wprowadzony i zatwierdzony chwalebny cech mistrzów młynarskich w Nowym Tomyślu przez dostojników babimojskich”. Godne uwagi jest tu to, że księga ta nie była tylko prowadzona w języku niemieckim, ale stosowano tu typowe niemieckie pismo – gotyckie litery. Poprawność pisowni w tej księdze nie była podyktowana żadnymi regułami i wydaje się, że te same słowa w różnych wierszach pisano inaczej. Nazwy własne pisano wprawdzie często łacińskimi dużymi literami ale i zdarzało się, że pisano różnorako.

„Ojcem” babimojskich mistrzów był Johann Samuel Preubisch, który wówczas był spadkobiercą „Babrowker Wasser Mühle” [młyn wodny w Bobrówce] nad Czarną Wodą [Schwarzwasser – niekiedy rzeczka ta nazywana jest Bobrówka] – ok. 7,5 km. na północny zachód od miasta. W księdze są również wymienieni inni czołowi mistrzowie Babimojskiego Cechu, którzy byli pomocni przy zakładaniu nowotomyskiego: „Zaś ofiarodawcy tego chwalebnego cechu zostali właśnie tu w Nowym Tomyślu:

  • mistrz Johann Gottfried Reiche – spadkobierca wiatraka i młyna wodnego w Mniszku [Mischker Wind i Wasser Mühle], który zarządzał jako Pierwszy Przełożony
  • mistrz Christian Markwart – spadkobierca dwóch wiatraków w Sątopach [Sontop], który zarządzał jako Drugi Przełożony
  • mistrz George Draber – spadkobierca dwóch wiatraków w Sątopach, ławnik
  • mistrz Gottfried Kliem – spadkobierca Pierwszego Wiatraka tutejszego miasta Nowy Tomyśl i ławnik
  • mistrz Christian Giese – spadkobierca wiatraka w Starym Tomyślu [Alttomischel]
  • mistrz Johann Samuel Preubisch – sprawozdawca – spadkobierca „Babrowka Wasser Mühle” i ówczesny Pierwszy Przełożony w Babimoście”.

Dodano tu również: „Godnym uwagi jest również, iż Pan Johann Heinrich Jose, jako urzędujący burmistrz był wielkim mecenasem tego wspaniałego cechu”.

Już dzień po założeniu cechu w Nowym Tomyślu mianowano pierwszego młynarza na mistrza. W księdze jest napisane: „Roku Pańskiego 1787, dnia 11 lipca Johann George Kruschel zostaje mianowany przez Przełożonych [Elsten] i grono ławnicze w obliczu Boga mistrzem i jako członek cechu poprzysięga mu wierność i uczciwość, za co my życzymy mu szczęścia i błogosławimy”. I tak wciąż aż do roku 1861 mianowano czeladników mistrzami i wpisywano ich do „Księga Mistrzów”. Niestety brakuje u większości wpisów nazewnictwa poszczególnych miejscowości, a więc nie da się powiedzieć, gdzie nowy mistrz miał swój młyn, lecz prawdopodobnie nie było to jeszcze ustalone przy mianowaniu nowego mistrza, dlatego nie jest to możliwe do ustalenia. Nowotomyski Cech został rozwiązany prawdopodobnie w 1861r., ponieważ ostatni wpis następuję 1. lipca 1861r. wraz z przyjęciem do cechu Gottlieba Rauscha. Jako przełożony podpisał się C[hristoph] Rausch [Obermeister]- prawdopodobnie krewny przyjmowanego, jako pisarz Heinrich Tepper. Zaraz potem młynarze wstąpili do Cechu Piekarzy. Wielu w mieście pożałowało tej decyzji choćby dlatego, że zakończyły się upojne przyjęcia młynarskie, które zwano wtedy „młynarskimi kwartałami” – „Müller-Quartale” – zwane tak z powodu hucznych zabaw.

Wiatraki nie mogły już dłużej stanowić konkurencji dla młynów parowych, znikając stopniowo z krajobrazu. W Nowym Tomyślu jako pierwszy młyn parowy oddano do eksploatacji ten należący do Maennela, leżący na południe od Nowego Rynku [plac Niepodległości]. Aleksander już wcześniej posiadał w mieście jeden wiatrak. Natomiast młyn parowy, który był chyba drugim tego typu na Ziemii Poznańskiej, został zburzony przed czterema laty [w 1997] – ale wracając do wiatraków Nowego Tomyśla i okolic: Opierając się na rozprawie nowotomyskiego badacza ziemi ojczystej Karla Eduarda Goldmanna (wydrukowano w „Aus dem Posener Land” 7. w roku 1912 PATRZ TŁUMACZENIE ), to małe miasto w okresie świetności miało wg jego danych łącznie 15 wiatraków.

Dużo wiatraków było też w sąsiednich gminach olęderskich:

  • Glinno [Glinau] miało 3
  • Paproć [Paprotsch] 6
  • Przyłęk [Scherlanke] 2
  • Zinskowo [Sękowo] 2
  • Kozie Laski [Königsfelde] 2
  • Stary Tomyśl [Alttromischel] 2
  • Satopy [Sontop] 6
  • Nowa i Stara Borja [Alt – i Neu-Borui] 8

W promieniu ok. 7-8 km było w sumie 31 wiatraków! Ostatni wiatrak tego rodzaju stał w Nowym Tomyślu jeszcze wówczas, kiedy ukazała się rozprawa Goldmanna. Dwa duże młyny parowe mogły odtąd mleć całe zboże, które zbierano w okolicach. Również w większości sąsiednich miast znajdowały się młyny parowe. Po I Wojnie Światowej taki wiatrak należący do Roberta Reischa, który ten przejął po swoim ojcu Gottliebie ,stanowił właściwie coś niezwykłego, a my jako dzieci takie młyny widzieliśmy niezwykle rzadko w użyciu. Przeważnie jesienią, kiedy wiatr zachodni dął silniej, a rolnicy nie otrzymywali równo zmielonego zboża, przerzucali się na wiatraki. Niektórzy jednak jeździli zawsze do Reischa, skoro ponosili o wiele mniejsze koszta za zmielenie zboża , bo przecież wiatr wieje bezpłatnie. Tak więc rodzina Reischów żyła, wiodąc prym w handlu zbożem i mąką.

Wiatrak Reischa

Na Friedhofsgasse [Komunalna – dawniej Cmentarna], zaraz za Nowym Rynkiem [plac Niepodległości] znajdował się nowy magazyn firmy Reisch, a dla nas dzieci z sąsiedztwa było ogromnym przeżyciem, kiedy okazywało się , że mimo wszelkich środków ostrożności, wdzierały się tam szczury. Urządzano wielkie polowania na szczury , w którym wyróżniał się w oczach rodziny czarno-plamisty terier rodziny Reischów, przede wszystkim dzięki swej szybkości i zmysłowi łowieckiemu. Wiatrak znajdujący się na zachodnim krańcu miasta stał na małym, zapewne usypanym wzgórzu, który leżał ok. 1 m. nad poziom ulicy. Gdy wiatrak nie pracował, bawiliśmy się w polowanie z dziećmi Reischów lub ścigaliśmy się wokoło wzgórza jak i też wokół młyna. Czasami bawiliśmy się także we dwunastu w chowanego, A znakomitą kryjówką był uformowany na krzyż ceglany ,wysoki na 1 m fundament młyna Reischów, na którym pierwotnie stała drewniana podstawa starego wiatraka [Bockwindmuhle tzw koźlaki], którą można było łatwo opuścić, gdy szukający znajdował się niedaleko. Kiedy młyn pracował, trzymaliśmy się w pełnej respektu odległości, a młynarz nie potrzebował nas ostrzegać przed niebezpieczeństwem. Wiatr gwizdał przez otwory w skrzydłach wiatraka, a drewno, z którego były zbudowane, skrzypiało i stękało pod siłą wiatru, Wyglądało to dosyć strasznie, dlatego instynktownie pozostawaliśmy w bezpiecznej odległości od tego głośnego kolosa. Tak więc ten stary młyn stanowił dla nas już sam w sobie coś groźnego. Na jego dwuspadowej belce widniał napis – „MCG Anno 1791″ – można też było przeczytać u Goldmanna. Przypominam sobie, że litery i liczby były wyryte na bardzo grubej belce, ale wtedy, kiedy byliśmy dziećmi, nie zastanawialiśmy nad tym się w ogóle. Był to prawdopodobnie rok budowy i nazwisko pierwszego posiadacza. Na podstawie podanego roku wynika ,że młyn zbudowano 5 lat po założeniu miasta, a wg „Księgi Mistrzów” młynarz nazywał się prawdopodobnie mistrz Christian Giese, który przed posiadał młyn w Starym Tomyślu, będąc jego pierwszym właścicielem.

Goldmann podaje nazwisko Tieslera jako poprzedniego właściciela, który sprzedał młyn Gottliebowi Reischowi. Heinricha Tieslera przyjęto do Nowotomyskiego Cechu Młynarskiego 22. kwietnia 1851r. Pierwszy młynarz z nazwiskiem Reisch został przyjęty w okresie Johannis-Quartale [od św.Jana do św.Marcina -24-06 do 11-11] w 1821r. Nosił on imiona Johann George i nie pochodził z najbliższych okolic.

Nasz ostatni młyn stał wcześniej dalej na południu i prawdopodobnie po zdjęciu skrzydeł Gottlieb Reisch przewiózł go na kołach w nowe miejsce. Podwyższony kamienny fundament został chyba podstawiony dopiero później, kiedy wiatrak został przesłonięty , ponieważ niedaleko zostało zbudowanych kilka małych domostw przy Windmühlenstraβe [ul. Wiatrakowa]. Na starym miejscu przy Neustädterstraβe [ul. 3-Stycznia dawanej Lwówecka] powstały wkrótce piękne domy, wybudowane przez mistrza budowlanego Hasenfeldera. To były prawdziwe wille.

Po śmierci Roberta Reischa młyny przejął w latach 30. jego syn Gustaw. Po 1945r. zagnano go do Hameln, do krewnych, do miasta łapaczy szczurów i młynów. Tu jako młynarz pracował on w potężnym młynie aż do osiągnięcia wieku emerytalnego.

W Nowym Tomyślu nie było po wojnie chyba żadnego nowego młynarza, który mógłby dalej prowadzić ten młyn. Stał cicho przez wiele lat, postanowiono go w końcu zburzyć, ponieważ nie był już używany. Pewną część drewna jak i również kamienie pochodzące z fundamentu można było znakomicie użyć pod budowę domów, ponieważ w mieście potrzeba było nowych mieszkań po napływie Polaków z terenów należących obecnie do Rosji. Za tamtych czasów brakowało materiału pod budowę; a będący pod ręką nowy materiał szedł również z tych terenów do Warszawy, aby odbudować zniszczoną wówczas stolicę Polski.

Również oba wiatraki ze Starego Tomyśla, które też nie znajdowały się w dobrym stanie, spotkał ten sam los. Już tylko mocno zmierzwione ruiny młyna stoją przy szosie za Borują Kościelną. Chciałoby się je chętnie zachować jako wspomnienie o starych czasach lub jako zabytek przemysłu zakonserwować lub odbudować. Brakuje jednak na to pieniędzy. – Tak więc pozostają nam tylko stare obrazy, a nam starym romantyczne wspomnienia.